Na koniec wakacji byłam na moim pierwszym takim prawdziwym koncercie w swoim życiu. Akurat występowali Kamil Bednarek i T.Love, więc kurczę ...

Koncert ♥

/
0 Comments
Na koniec wakacji byłam na moim pierwszym takim prawdziwym koncercie w swoim życiu. Akurat występowali Kamil Bednarek i T.Love, więc kurczę aż szkoda nie pójść.

Bednarka lubię, nie słucham jakoś ciągle go, ale podobają mi się jego piosenki i ogólnie że jest mega pozytywną osobą. Do czynienia z T.Love miałam praktycznie od dziecka. Tata zawsze to wszędzie puszczał, podśpiewywał, więc wbiło mi się w głowę, więc parę piosenek umiem zaśpiewać z pamięć np. Ajrisz :)

Wszystko zaczęło się z lekkim opóźnieniem, więc kiedy przyszłam to powinien grać już Bednarek a tak naprawdę stałam jeszcze z dobre 0,5h zanim ktoś wyszedł na scenę. Na początku zaczął grać sam zespół i zaczął śpiewać Kamil, ale z racji tego, że może nie stałam tak daleko od sceny, ale znaleźli się chłopcy po 1,90m wzrostu co przy moich 1,70m to trochę dużo i zasłaniali mi głowami, to zaczęłam wyglądać Kamila gdzie jest i chciałam go zobaczyć, ale nigdzie go nie było. Patrzę na telebim i też nie widać. I tak czekam i czekam i w końcu wyskoczył uśmiechnięty Kamil i się zaczęło :D Było naprawdę genialnie. Nawet się nie spodziewałam, że ma tak fajne piosenki (choć jak później usłyszałam jedną w telewizji to stwierdziłam, że duuuużo lepiej brzmi na żywo). Było bardzo energicznie. Słynne "JUMP JUMP JUMP" też było :D Wszyscy się świetnie bawili. Aż ciężko było nie tańczyć i nie podrygiwać nogami. Kamil bardzo dobrze śpiewa na żywo, zaprosił też swojego kolegę na scenę i razem zaśpiewali piosenkę. Na koniec zaśpiewał "Ciszę" i praktycznie każdy zaczął śpiewać. Było bardzo dużo ludzi. Na pewno minimum kilkanaście tysięcy.

Później nadszedł czas na zespół mojego dzieciństwa i też obecnego życia, czyli T.Love. Zaczęli z bardzo dużym opóźnieniem, bo zaczęli grać kiedy właściwie w planie mieli już kończyć. Powiem tak: Muniek wyglądał tak jak zawsze, czyli typowy rockman, śpiewał jak żyleta. Na początku chyba przez 8 utworów tylko tak stałam i kiwałam się od czasu do czasu, z resztą jak większość ludzi, bo mało kto znał ich nowe piosenki i nie mieli się jak bawić ani czego śpiewać. Ale już po tych 8 piosenkach nastała już prawdziwa impreza! Wszyscy za mną, jak i ja sama krzyczeli "Warszawa!", "Żoliborz!" i w końcu zagrali to! To było piękne. Wszyscy zaczęli śpiewać i nikogo już nie obchodziło nic innego tylko muzyka. Później było Ajrisz, na którym chyba najbardziej zdarłam gardło :) Było genialnie. Chłopcy bliżej sceny zaczęli zdejmować koszulki i tańczyli pogo, wszyscy śpiewali, tańczyli. Było naprawdę wspaniale. Tak naprawdę nic się już nie liczyło. Zauważyłam jednak, że przynajmniej tam gdzie ja stałam, byłam jedną z młodszych osób, bo większość była w wieku mojego taty, więc już aż tak się nie bawili, ale i tak było spoko.

Teraz pewnie ktoś może zadać pytanie czy były jakieś minusy tego koncertu. Tego koncertu osobiście nie. Ale zauważyłam po prostu pewne cechy koncertów.
1. Jest ogromna ilość ludzi, tłum, gorąco i wszyscy chuchają ci na kark, co może być trochę nieprzyjemne i niekomfortowe, ale da się do tego przyzwyczaić
2. Absolutnie nikt nie patrzy na to z kim przyszedłeś. Ja przyszłam z tatą, bo to on tak naprawdę chciał pójść na ten koncert i nikt jakoś nie patrzył się na mnie krzywo. Choć może ja też nie zwracałam na to tak dużej uwagi, bo miałam to gdzieś po prostu :D
3. Jeśli ktoś nie przywykł do stania to dopóki stoisz i czasami sobie potańczysz to nic ci nie będzie, ale ja np. jak później szłam do samochodu to nie mogłam zginać nogi i tak strasznie bolały, że to jakaś porażka. Trzeba ćwiczyć!

Teraz może parę zdjęć z koncertu :)






Zdjęcia jak wiadomo maja prawa autorskie i nie można ich kopiować

Alex

xx

P.S Wpadajcie na insta, aska i stronkę na fb :*


You may also like

Brak komentarzy:

Łączna liczba wyświetleń

Obsługiwane przez usługę Blogger.